niedziela, 14 lipca 2013

Peace, love, sandy feet

Zdjęcia Wiktora: ja, pozostałe: Pinterest.

Wiktor ma ostatnio wiele przebłysków trudnego charakterku i budzącej się nie bez bólu prawdziwej autonomii. Patrzę na niego i coraz mniej rozpoznaję moje słodkie maleństwo sprzed zaledwie pół roku. Oddala się ode mnie i jest jednocześnie coraz bliższy. Mniej jako mamusiny synek, bardziej jako ciekawy mały człowiek, którego chcę coraz lepiej poznać.

Podróż w jaką się wybieramy ma na celu nie tylko zobaczenie świata czy zaimponowanie znajomym (chociaż i na to liczymy :)). Jest po to, żebyśmy odkryli w pełni jakościowy czas wspólny, zbliżyli się do siebie, poznali lepiej i zaprzyjaźnili na całe życie. Na codzień nie mamy dla siebie tyle czasu, cierpliwości, zrozumienia czy poczucia humoru. Spieszymy się i wiecznie pospieszamy, goniąc za rzeczami i zobowiązaniami, które wydają się nam czasem ważniejsze niż uczucia i relacje.

Zbierając pył z dróg całego świata chcemy się dla kontrastu odświeżyć i odkurzyć zapomniane w życiu codziennym emocje. Zwalniając tempo i przyglądając się światu oczami naszego synka chcemy zastąpić zorganizowane zwiedzanie, rezerwę i nieufność ciekawością świata, otwartością i czystą, nieskrępowaną radością. Chcemy być bardziej jak dzieci, które bawią się bez pamięci, a kiedy są zmęczone, odpoczywają. Jedzą wtedy, kiedy są głodne. Cieszą się wszystkim, bez względu na to jak mało ekscytujące może się to wydać innym. Przyjmują swoje doświadczenia bez rozpamiętywania historii i martwienia się o przyszłość, bez ocen i etykiet, kierując bezwarunkową radością doświadczania życia.

Nasze dziecko szczęśliwie wciąż takie jest pomimo tego, że od zawsze go temperujemy i ustawiamy. Tak jak większość rodziców, jak tylko nauczył się mówić, kazaliśmy mu słuchać. Ledwo nauczył się biegać, ciągle słyszał STÓJ i STOP. Upominany gdy się za nami wlókł lub kiedy wybiegał zbyt daleko do przodu….

Cieszę się na tę podróż. Na wspólne spanie w jednym łóżku – przesuwając w czasie konieczność podjęcia bardziej drastycznych kroków, które zniechęcą Wiktora do wędrowania w nocy do naszej sypialni. I zanim sam odrzuci naszą bliskość jako dorastający i coraz bardziej autonomiczny młody mężczyzna. Cieszę się na tłumaczenie mu świata, którego sami do końca nie rozumiemy. Na wspólne zdziwienia i zaskoczenia.

Jednocześnie przeczuwam, że nie zawsze będzie lekko i pięknie, że damy sobie tak w kość, że będziemy niejednokrotnie żałować tej decyzji. Wiktor, swoim dopiero formującym się charakterem sprawi, że będziemy mieć dość tej tułaczki z dala od domu, wygodnego, poukładanego życia i wsparcia bliskich. Czy za rok napiszę tutaj, że było warto?


Best Blogger Tips

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz