Fot. Arek Suszek |
Kochany synku,
Dużo wody nam się w tym tygodniu z oczu wylało. W poniedziałek całe bezkresne morze, we wtorek wypełniony po brzegi basen, w środę duża miska, a dzisiaj średniej wielkości kubek. Jak będzie jutro rano w przedszkolu? Może by tak już w ogóle nie płakać? Ani Ty ani ja, co Ty na to?
Pierwszy trudny tydzień już prawie za nami i jestem coraz bardziej pewna tego, że już niedługo będziesz z radością biegł na codzienne spotkania ze swoją grupą przedszkolnych pszczółek; że kiedy będę Cię odbierać po podwieczorku, zamiast jak teraz kurczowo ściskać mnie za szyję, będziesz odruchowo machał mi na powitanie zajęty swoim sprawami. Pasjonującym wyścigiem między drewnianymi ławeczkami, w którym po raz pierwszy uda Ci się pokonać wyższego o dwie głowy Marcina ze starszaków. Albo pierwszą zabawą w dom z niebieskooką Malwinką z kręconymi rudymi włosami. A może rozmową z ulubioną Panią Karoliną, która ani się spostrzeżemy jak zostanie wyrocznią w sprawach najważniejszych... Życzę Ci tego synku. I sobie też.
Kocham Cię
Mama
To nastąpi szybciej niż myślisz :) ja czasem żałuję już braku tych łapek wtulonych kurczowo w moją szyję... to pięne i smutne zarazem, że Roksana i Pani Ala są tak samo wazne jak ja. Powodzenia :)))
OdpowiedzUsuńMałgosia, on teraz śpi, a ja już bym go znowu w siebie wtuliła :) Domyślam się o jakim uczuciu mówisz... Dzięki za słowo wsparcia.
OdpowiedzUsuń