poniedziałek, 30 lipca 2012

Listy, książka i słodkie nicnierobienie spisane na wieczność

Fot. Biedronka by Ekaterina Volkova, Wiktor by Ewa Suszek, Skrzynka z listami od i do moich rodziców by Ewa Suszek



Główna przeszkoda mojej twórczej aktywności i jednocześnie jej główne paliwo. Gdybym nie traciła czasu na leniwe przeglądanie kolorowych gazet czy piłowanie i tak wiecznie kiepskich paznokci albo na leżenie i patrzenie na biedronki to nie napisałabym nic i nie uśmiechałabym się do nikogo.

Wczoraj z Wiktorem w ogrodzie u Dziadków obserwowaliśmy losy trzech biedronek, które na zmianę chodziły po trawie, przefruwały uroczym lobem i znowu spacerowały po trawie, tylko już w innym miejscu. Wchodziły na mój duży palec u nogi, odbijały się od niego i szybowały w stronę słodyczy dojrzałych poziomek. Tam, zaspokoiwszy głód, usypiały syte i prawdopodobnie na swój sposób szczęśliwe, chowając skrzydełka i czułki do nakrapianego pancerzyka chroniącego je przed piekącym słońcem. Wiktor wzdychał, śmiał się i podekscytowany podskakiwał w miejscu. Ja po raz pierwszy w życiu naprawdę WIDZIAŁAM biedronki. No może z wyjątkiem tych chwil z mojego dzieciństwa, kiedy między mną a biedronkami też dochodziło do tej metafizycznej międzygatunkowej zgodności tu i teraz. Mała Ewunia i fruwające stado siedmiokropek. Tak jak trzydzieści parę lat temu tak i wczoraj, licząc czarne kropki na idealnej biedronkowej czerwieni czułam wzruszenie, siłę i słabość jednocześnie. Ale przede wszystkim radość, że mogę tu być z moim kochanym synem i razem z nim przeżywać zachwyt nad życiem pod postacią biedronki.

Gorące słońce, kojący wiatr, chropowata i chrupiąca (wiem, bo za namową Wiktora spróbowałam trochę) kora pod stopami i naturalnie pobudzający stopy masaż świeżo skoszoną trawą – zmysłowe przypominacze o pełnym przeżywaniu chwili. I Wiktor, namacalne spełnienie nawet nieuświadomionych marzeń. Chcę zawsze pamiętać, że życie jest cudowne. Tu i teraz. I Wam też nie pozwolę o tym zapomnieć :)

Mój projekt nr 1 - do Waszej konsultacji

Żeby nie zapomnieć o tych pięknych chwilach i żeby Wiktor miał pamiątkę jak będzie już starszy, świadomy i poszukujący korzeni i śladów swojego dzieciństwa, piszę do niego listy (część publikowałam na blogu, który wielu z Was zna). Chcę wydać książkę na ich podstawie, bo mocno wierzę w kojącą siłę pisania listów i chciałabym rozpropagować tę ideę wśród polskich rodziców. Chciałabym żeby ta książka pomogła początkującym rodzicom ubrać w słowa intensywne emocje, a tym, którzy pierwszy rok życia swoich dzieci mają już dawno za sobą, przypomniała uczucia, które im wtedy towarzyszyły.

Sama zaczęłam pisać, bo było to dla mnie w jakimś stopniu oczywiste. Mimo wielu nowych obowiązków i niedogodności regularnie spisywałam swoje przeżycia i życie Wiktora z myślą, że to nie powinno ulecieć. Kiedy przeglądając któregoś wieczoru pamiątki po mojej mamie znalazłam jeden z jej listów do mnie, zrozumiałam, że list jest formą, której potrzebuję. Listy pomagają w nieszablonowy sposób komunikować się z dzieckiem, spisywać wspomnienia w taki sposób żeby budować jego poczucie wartości, przypominać mu o jego wyjątkowości. W listach możemy wyrazić to, co trudno powiedzieć, bo wypowiedziane wydaje nam się zbyt ckliwe, sentymentalne. Dzięki listom, nasze dzieci będą mogły zawsze przypominać sobie jak były dla nas niezwykłe, niepowtarzalne i co do nich czuliśmy od pierwszych chwil ich życia.

Zabieram się do tego projektu od dawna, ale obiecałam sobie, że w te wakacje wypuszczę go w świat i zbiorę jak najwięcej słów wsparcia, pomysłów, kontaktów i energii żeby jesienią znaleźć wydawcę.
Co sądzicie o tym pomyśle? Macie jakieś wskazówki? Chcielibyście mieć taką książkę albo dać ją komuś w prezencie?


Best Blogger Tips

4 komentarze:

  1. Ewo, podziwiam Twoją energię, moja na wyczerpaniu (choć może tylko tak mi się wydaje, ale tak nie jest?). Pomysł fajny, jedyne na co mnie stać, to zdawkowe i nieregularne spisywanie postępów moich córek.

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie ja z takiego założenia wychodzę, że można "udawać aż się uda" ;)Często mi się nie chce, ale jednak coś mnie gna ku tworzeniu, wymyślaniu i niestety to też tworzy frustracje, bo z czegoś trzeba rezygnować, a to z prasowania, ze spania :)Życzę Ci pobudzenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie pisanie to fantastyczna sprawa, cenny dar na przyszłość dla dziecka. Moja Mama pisała o mnie małej, ja piszę o mojej córeczce - i często zaglądam do tych mojej Mamy zapisków, spytać się jej o to i owo już nie mogę, bo odeszła w zeszłym roku, ale jak czytam jej zapiski, to jakbym ją trzymała za rękę.
    Także pisać pisać pisać!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozdrowienia dla Ciebie i całej rodziny! Będę pisać i trzymam kciuki za Twoje pisanie :) Dla mnie te fragmenty zapisane przez moją mamę są też formą łączności, chcociaż odeszła już 16 lat temu i wiele wspomnień z nią związanych już się zatarło, a listów nie jest zbyt wiele. Ale pisanie dla mnie jest nie tylko sposobem na zapewnienie Wiktorowi wspomnień w przyszłości,ale też formą zapamiętywania pięknych dni przeze mnie, jak zapiszę uczucia i myśli pozytywne, to może tylko one mi w świadomości zostaną :)

      Usuń