niedziela, 27 listopada 2011

Zarobiona jestem.

Muszę się wytłumaczyć przed Wami i sobą, dlaczego nie piszę. Nie piszę, bo czytam. Czytam bardzo dużo, głównie o wychowaniu, rodzicielstwie, psychologii, z wielką radością odnajdując liczne potwierdzenia własnych dylematów i wyborów wychowawczych. Nie piszę, bo pielęgnuję chwile tylko na odpoczynek - w łóżku, w wannie, z kieliszkiem wina w ręku. Nie piszę, bo paskudna aura wysysa ze mnie moce twórcze, a wiatr wywiewa tematy, które przedtem z łatwością układały mi się w całość. Nie piszę, bo przymierzam się do własnego projektu wydawniczego i muszę się na nim skoncentrować. I wreszcie, nie piszę, bo najintensywniej ostatnio myślę o Wiktorze i jego niesamowitym rozwoju, dającym mi jednocześnie miliony powodów do radości i stresu.  Ponad rok temu, na moim poprzednim blogu, pisałam: „I tak oto zaczynają mną targać poważne dylematy rodzicielskie – na długo zanim zaczniemy tak na poważnie wychowywać Wiktora, zanim nakreślimy mu granice, pokażemy prawidłowe wzorce zachowania w niebezpiecznych sytuacjach i nauczymy jak radzić sobie z wymagającymi samodzielności wyzwaniami. Bo w zasadzie czy ktoś określił kiedy zaczyna się wychowanie dziecka i od kiedy możemy je „zepsuć”?”

Minął rok i wkroczyliśmy w trudny, wymagający dla naszej rodziny czas - Wiktor zdaje się maszerować ulicą jednokierunkową tylko po to, by po kilku krokach raptownie się odwrócić. Istnieje dla niego tylko jedno wielkie „teraz i tutaj”, jakkolwiek piękne i godne pielęgnowania dla jego integralności i dobra, to jednak uciążliwe i trudne do zniesienia na co dzień. Szukając najwłaściwszych metod i sposobów na szczęśliwe funkcjonowanie naszej małej komórki społecznej, próbuję nie zapamiętać się i przypominać sobie, że moi rodzice, nie mieli takiej wiedzy, świadomości, a jednak nie wyszło im ze mną i moim bratem najgorzej. I myślę, że może czas wyluzować i podążyć wyłącznie za głosem miłości :)


Fot. Arek Suszek
Best Blogger Tips

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz