![]() |
Fot. Arek Suszek |
Jeszcze "może", chociaż po tygodniu spędzonym w pracy czuję, ze praca biurowa to nie jest naturalne środowisko człowieka i że nie pochodzę z pokolenia, które gładko wpasowuje się w obrotowe fotele, któremu nic nie robi długie siedzenie przy biurku i prace koncepcyjne w świetle jarzeniówek. Ale żeby nie było, że mi źle! Pracuje mi się bardzo dobrze, moi ludzie są super i wychodzę z domu podekscytowana i gotowa na nowe wyzwania. Wiktor znosi wszystko prawie dzielnie, bo chociaż wypuszcza mnie z domu bez wielkich płaczów i oznak żalu, to po moim powrocie praktycznie mnie nie odstępuje i każde moje zniknięcie traktuje jak największą tragedię. Ale myślę, że i to się unormuje. Taka przedłużona dygresja, a teraz do morza przechodząc...
![]() |
Fot. Arek Suszek |
Dziwna ta wrześniowa pogoda. Wczoraj w Warszawie bardzo zimno, wiało, lało, wyciągnęłam mocno jesienną kurtkę, Wiktor pierwszy raz był na spacerze w rękawiczkach. Dzisiaj lato, słońce, cudowny lekki wiatr. Tak jak tydzień temu kiedy cudownie grzaliśmy się na plaży w Mielnie, przesypując żółty piasek, przechadzając się po plaży i mocząc nogi w morzu. Było czarownie – tylko kilka godzin w trakcie całego weekendu (bo głównie świętowaliśmy zamążpójście naszej przyjaciółki Kamilki), a naładowało nas fantastycznie. Uwielbiam morze, wyjątkowy klimat jaki tworzy nadmorskie powietrze, romantyczne poczucie rzewności jakie rodzi się we mnie właśnie nad Bałtykiem.
Jeszcze bardziej niż latem lubię polskie morze jesienią i zimą kiedy zagęszczenie jest minimalne, morze faluje trochę złowrogo, szara mgiełka rozpryskującej wody unosi się nad spienioną wodą, a mew nie zagłusza głośna muzyka. Morze chce mi się wtedy wdychać pełną piersią. Morze chce mi wtedy zabrać ze sobą do domu. Cieszę się, że Wiktor pokochał je od pierwszego wejrzenia, że nie przeraził go ogrom nieskończonej wody i bezmiar otaczającej go piaskownicy. W przyszłym roku pojedziemy nad morze na dłużej. W tym muszą nam wystarczyć wspomnienia sprzed tygodnia. Uwiecznione na zdjęciach piękno szczęśliwej chwili.
Oda do Szczęśliwej Chwili
Tym razem pozwólcie mi być szczęśliwym,
nic nie zdarzyło się nikomu,
nie jestem w żadnym miejscu specjalnym,
jedynym wydarzeniem jest to, że jestem szczęśliwy
na wszystkie cztery strony serca, kiedy chodzę,
kiedy śpię czy piszę.
(…)
Ty koło mnie na piasku jesteś piaskiem,
śpiewasz i jesteś śpiewem, świat jest dziś moją duszą,
śpiewem i piaskiem,
świat jest dziś twoimi ustami,
pozwólcie mi na twoich ustach i na piasku być szczęśliwym,
być po prostu szczęśliwym, bo oddycham i ty oddychasz,
być szczęśliwym, bo dotykam twojego kolana,
a tak jakbym dotykał błękitnej skóry nieba i jego świeżości.
(…)
Pablo Neruda
przełożył Jan Zych

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz