środa, 7 listopada 2012

Wczoraj a jakby dziś

Nie mam ostatnio wiele wolnego czasu żeby pisać i sił też, ale żeby nie zniknąć zupełnie, wklejam wpis sprzed półtora roku, z mojego poprzedniego bloga - dobrze oddaje moje odczucia kilku ostatnich dni. Wiktor stał się dość irytującym dwuipółlatkiem, rozkopuje się w naszym łożu małżeńskim, stawia żądania nie do spełnienia i wybiera najbardziej wkurzające bajki. I chociaż dziś poczułam, że wszystko szczęśliwie zmierza ku lepszemu, to bywa trudno :)

Luty 2011 (www.kissgotmethis.blogspot.com)

Kobietą być trudno. Bo zmienne nastroje, bo niewytłumaczalne obawy i niepokoje. Bo zaprogramowane na wyjątkową łączność z otoczeniem, niepotrzebnie szargamy sobie nerwy przejmując się tym czym nie trzeba. No bo czy nie ma racji nasz mężczyzna zarzucając nam, że niepotrzebnie czepiamy się go, że robi coś, co nas wkurza chociaż nam przecież to w niczym przeszkadzać nie powinno, a jemu daje radość, chociaż tego zrozumieć nie możemy? On robi coś, co ja uważam za odmóżdżające marnowanie czasu i się we mnie podnosi poziom agresywnie nacechowanej adrenaliny. Walczę z własnymi myślami „Boże, co on robi? Dlaczego nie poczyta książki albo nie pobawi się z Wiktorem? I jeszcze zaczął przysypiać, zero w nim energii, mógłby mi pomóc w kuchni, zapytać czy nie potrzebuję czegoś przecież!!!!” Im bardziej staram się powstrzymać od komentarzy tym bardziej ewidentne jest, że jestem zła. Nie mówię wprost, że mi przeszkadza jak tak sobie leży i nie robi nic, ale nabuzowana kręcę się po kuchni i tłukę talerzami w zmywarce, z opóźnieniem reagując na jego pytanie: „Czy coś się stało?”. Nie, nic – odpowiadam naburmuszona. No to on uznaje, że nic i siedzi dalej. A we mnie się gotuje, wrze, eksplodują mi pęcherzyki, żyłki i naczynka. No bo jak to nic, jak coś. I przecież dałam znać kącikiem ust, że jestem zła i smutna. I on na to nie zareagował??? Mężczyzną być trudno też.

Fot. Arek Suszek (02/2011)


Ale najtrudniej być mamą i tatą. Nawet gdy dziecko cudowne, zdrowe, inteligentne i niezwykle mobilnie rozwinięte. Wiktor jest teraz wszędzie, jego zręczne paluszki wyciągają wszystko z szafek, szuflad i pudełek. A ponieważ nie nauczył się jeszcze odkładać nic na miejsce, w naszym mieszkaniu panuje wieczny „nieporządek”. Wiktor gryzie, drapie i okłada nas coraz silniejszymi dłońmi. I chociaż powtarzamy delikatnie „Nie gryź mamy”, „Nie bij taty”, to nie udaje nam się nad tym zapanować. Ledwo odrośnięte po trudnych miesiącach poporodowych włosy ściska jak trofeum.
Będą mu też chyba wychodzić górne jedynki i jest trochę bardziej rozdrażniony niż zwykle i gorzej sypia. Nie ma mowy żeby zasnął przed 21.30, a i tak potem domaga się cogodzinnych wizyt zapewniających o naszej trosce i miłości. Jesteśmy zmęczeni, podenerwowani, pogryzieni i wypaprani kaszką.


ERRATA 2012: Jest jedna błoga różnica - zmiany w zachowaniu naszego synka sprawiają, że jesteśmy z Arkiem raczej zjednoczeni niż na siebie źli. Czujemy solidarność bycia w jednej drużynie i kiedy nasz ancymon ogląda słodko bajkę, przytulamy się do siebie w ciemnej sypialni i świeżo w pamięci mając jego wybuchy i histerie fantazjujemy na temat tego co byśmy mu zrobili gdyby to nie było karalne i nieodwracalne ;) A kiedy zasypia, podglądamy go z miłością tak wielką, że aż trudno uwierzyć, że serce tak umie.

Fot. Arek Suszek (02/2011)

Best Blogger Tips

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz