poniedziałek, 17 września 2012

Naprzód

Fot Arek Suszek (który zjechał mnie trochę za brak równego horyzontu przy tym zdjęć połączeniu...)


Marzy mi się czasem bycie czołgiem. Bez dosłowności  – są chwile, że chciałabym mieć niezniszczalną skórę, pchać do przodu ze swoimi pomysłami, nie zważając na nic, na własne lęki, obawy, niepokoje, słabe chwile. Po prostu robić co mam do zrobienia na tym świecie. Niezmiennie, z determinacją, do skutku.

Marzy mi się czasem mniejsza wrażliwość, większa pewność siebie (bo wbrew opinii wielu osób , z tą pewnością i przekonaniem o swojej wartości to u mnie nie zawsze jest dobrze) i koncentracja na sukcesie. Chciałabym przestać potykać się o własne zahamowania, obawy, trwogi. Wierzyć we własne pomysły wystarczająco mocno żeby inni uwierzyli w nie co najmniej tak samo. Ale to tylko czasem, bo wiem, że gdybym się tak zupełnie tego przeżywania oduczyła, to żyć bym prawdziwie i szczęśliwie nie mogła.

Jak wiele znacie  osób, które przecięły bezpieczne więzy ze znaną sobie codziennością, zaryzykowały i otworzyły się odważnie przed światem, gotowe zmierzyć się z reakcją innych na to, co mają, czym są tak w środku, naprawdę? Jak wiele z nich potrafi traktować siebie z dystansem i wyrozumiałością? Czy potrafią zaakceptować liczne doskonale niedoskonałe aspekty swojego bycia i mniej ostro oceniać się we własnych myślach?

Odwaga, po angielsku i francusku courage, od łacińskiego słowa cor, czyli serce. Mieć odwagę, to pokazywać światu kim się jest w głębi serca. Ze świadomością nieuchronności oceny i możliwej do wypracowania odporności na mroczne czasem ślady tej oceny w naszej głowie. Można się przecież w całości światu przedstawić i to przetrwać. W szczęściu, jeżeli nawet nie w dobrobycie. Robić to co się chce tak bardzo robić, nawet jeżeli jest się całkiem dobrym w czymś innym co przynosi pieniądze i prestiż. Mówić boję się, kiedy się boimy i kocham kiedy kochamy. Nawet jeżeli nikt nam nie odpowie.

Jestem teraz w takiej chwili życia, w której się odsłaniam, poddaję ocenie i opinii innych moje rzeczy, coś w co wierzę, co jest mi bliskie i dla mnie ważne. I paraliżuje mnie strach za każdym razem kiedy wysyłam opis projektu do kogoś kogo cenię, kto osiągnął coś istotnego w dziedzinie, którą się zajmuje. Pytam, podglądam, szukam inspiracji, tworzę, modyfikuję, zmieniam, ulepszam. Ciągle jeszcze na rozbiegu. Ale już blisko. I dobrze, bo kolejne projekty czekają…

PS Jeżeli kręci Was życie, poszukujecie drogi do spełnienia (i znacie angielski…) to koniecznie zobaczcie ten wykład na TED. Daje siłę!

The Power of vulnerability - Brene Brown







Best Blogger Tips

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz