sobota, 11 lutego 2012

Jedzie pociąg.

Patrzę na małego mężczyznę w moim dziecku i małe dziecko w moim mężczyźnie kiedy układając drewniane tory nowo zakupionej kolejki są do siebie podobni jak nigdy wcześniej. Znalezienie kolejki idealnej, której Wiktor nie zgniecie swoim dynamicznym tupnięciem i nie zmiecie swoim zamaszystym przesuwem wszędzie pchającej się ciekawskiej ręki zajęło Arkowi kilka wieczorów spędzonych na konsultowaniu opinii innych zadowolonych ojców. Szukał kolejki, która pewnie wjedzie w świat pełen zwodzonych mostów, niebezpiecznych kładek i przesmyków, niespodziewanych rozjazdów, zjazdów i słabo oświetlonych tuneli; przeszukiwał sklepy i fora w poszukiwaniu dzielnej lokomotywy, która pokona każdą przeszkodę i pociągnie za sobą kilka wyładowanych po brzegi drewnianymi klockami wagonów.

Siedzą obaj na podłodze z wystawionymi z przejęcia językami i ścigają się po skonstruowanych misternie trasach, próbując przejechać kilka metrów nie powodując katastrofy i nie wypadając z szyn. Nie rozmawiają, nie próbują tworzyć historii i nie zastanawiają się kto w tych pociągach jedzie. Kiedy na chwilę przyłączam się do nich to nie mogę się nadziwić, że postawiony przeze mnie obok stacji ludzik z Lego, który doskonale obrazuje zawiadowcę nie interesuje żadnego z nich. Niespecjalnie udanym nosowym głosem informuję, że „Pociąg pospieszny relacji  Barcelona-Warszawa wjechał na tor drugi przy peronie trzecim. Proszę odsunąć się od krawędzi peronu i nie zapomnieć o buziaku dla ukochanej mamy i żony”. Bo ona tej fascynacji pociągami nie rozumie nic a nic...


Fot. Ewa Suszek i Arek Suszek
Best Blogger Tips

2 komentarze: