![]() |
Fot. z lewej Arek Suszek, z prawej Wielka odaliska Jean-Auguste Dominique Ingres |
Jestem odaliską w odległym haremie. Wybraną z setek innych przez najpotężniejszego mężczyznę w znanym mi świecie. Kąpaną, ubieraną, perfumowaną kwiatami lawsonii i wielbioną w pościeli z oceanicznego jedwabiu, obsypywaną perłami, złotem i szafranem. Dni i noce, w które nie oddaję się rozkoszom cielesnym z padyszachem spędzam na czytaniu natchnionych tyrad Mohammeda Ebn Soleimana Foruli na temat wyższości wina nad konopią i chłodząc się olbrzymim wachlarzem z pawich piór udaję, że nie zauważam przeszywającego spojrzenia Jusufa - bezprawnie przebywającego tu pięknego poety, który od kilkunastu dni zakrada się do haremu tylko po to żeby mnie z ukrycia podziwiać (nawiasem mówiąc Jusuf, inspirowany niespełnionym uczuciem pisze porywające pieśni nad pieśniami i rozsławia moją urodę na cały świat). Śpiewając rzewne şarkı piękna Gülbahar nakłada mi na ciało glinkę ghassoul, rozczesuje mi włosy i … Ok, zamknięte oczy, wanna pełna piany pachnącej cukrem trzcinowym i cynamonem i trochę mnie poniosło - z własnej łazienki wprost w wypełnione wonną parą bogato zdobione wnętrza łaźni hamman. Uwielbiam te chwile rozkosznej samotności kiedy na kilkadziesiąt minut zanurzam się w bardzo bardzo gorącej wodzie i zmywam z siebie wszystkie obowiązki, więzy i zobowiązania. Czasem naprawdę udaje mi się zapomnieć o całym świecie i wymyślić sobie siebie w fantazjach na nowo. Bo chociaż kocham swoje życie, to, jak większości z nas, czasem marzy mi się żeby było bardziej ekscytujące, burzliwe i dzikie… Ach. Och.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz