(blog ten jest kontynuacją/ modyfikacją bloga Kissgotmethis - otworzyłam nowy, poświęcony tylko Mniam Mamie. Jeżeli chcesz przeczytać poprzednie wpisy zanim je tu przeniosę, zapraszam na www.kissgotmethis.blogspot.com)
Nasz pierwszy sernik. Pierwszy rodzinny sernik. Doskonała obsada ról. Ja jako pomysłodawca i reżyser rozdzielałam zadania i monitorowałam odpowiednie wykonanie, Arek perfekcyjnie mieszał, siekał i ubijał, głaskał, potrząsał i wyrównywał. Wiktor krzyczał z zachwytu i głośno domagał się uczestniczenia na poziomie blatu. Troje w kuchni i trzy fantastyczne warstwy z migdałowo-żurawinową dekoracją.
Nie było to najłatwiejsze ciasto w świecie, ale jak na pierwszy sernik i to od razu z wysokiej półki, to wyszedł nam całkiem całkiem (trochę zmodyfikowany przepis ze strony Moje wypieki).
Piekliśmy, bo mam takie wewnętrzne przekonanie, że każda mama powinna od czasu do czasu upiec ciasto. Nawet najzwyczajniejszą piaskową babkę albo czekoladowego „murzynka”. Żeby w domu zapachniało słodkim kremem, żeby można było wylizać łyżkę z surowego ciasta, albo i mieszadło z miksera albo i miskę? Żeby z ekscytacją wyczekiwać wyjdzie czy nie wyjdzie i zajadać się nawet gdy zamiast puszystego arcydzieła wyjdzie gliniasty zakalec. Bo niezależnie od efektu końcowego, pieczenie ciasta już samo w sobie jest wymagającym procesem twórczym. Może dlatego, że sama piekę słabo i wielkim okupuję to stresem, tak bardzo podziwiam piekących z łatwością i tęsknię do znalezienia tego jednego przepisu, który będzie mój. Przepisu na ciasto, za którym moje dzieci będą tęsknić na studiach i zapach którego będzie je witał jak będą przyjeżdżały na święta. Zapachniało kiepskim lukrem, co nie? :) Kończąc ten krótki, poświąteczny wpis inauguracyjny, wszystkim mniej lub bardziej cukierniczo uzdolnionym dedykuję krótką historię żarłocznego żółwia Żelisława, który opuściwszy tort urodzinowy Wiktora, udał się na podbój świata…
Żelkowy Żelisław ma żółwia naturę
I żmudnie wyłazi spod krzaka pod górę
Bez żalu Żelisław z bliskimi się żegna
Bo serce żarłoczne ku światu go wciąż gna.
I wie to rodzina i wszyscy koledzy,
Że znać chce co po drugiej stronie miedzy.
Że lubi żarliwie poznawać ten świat
I włazić do szafy, szuflady, na blat.
Że lubi jak słońce ogrzewa mu szyję,
Bo wie, że ze słońcem to dłużej się żyje.
Że lubi żeglować po morza bezkresie
I lubi wiatr w żaglach co w życiu go niesie...

FANTASTYCZNE!!!!
OdpowiedzUsuńJa poproszę o jakiś fajny wierszyk naszpikowany literką "Ssssss", bo moje dziecko troszkę szepleni:-)
Wymyślę coś :)
OdpowiedzUsuń